Córka wiatrów
Życie nie zawsze daje
nam wybór. Czasem stawia nas przed faktem dokonamy i każe działać.
Nie wybierać, po prostu reagować. Los, przeznaczenie, a może
fatum? Od nas zależy tylko, czy z tej konfrontacji wyjdziemy z
twarzą.
Tytuł: Córka
wiatrów
Autor:
Magdalena Kordel
Cykl:
Wilczy dwór
(tom 1)
Wydawnictwo:
Znak
Konstancja to kobieta,
której charakter zahartowało wiele przeciwności losu. Jestem panią
wielkiego majątku, zarządza wieloma gospodarstwami, ale sama skrywa
się w cieniu. Jej jedynym towarzystwem jest omistrzyni Pelasia. I
kiedy jest już pewna, że nic nie zmąci spokoju na dworze, w jej
progach staje Jan, była miłość Konstatacji. Szybko okazuje się,
że przyczyną jego wizyty nie są tylko rzewne wspomnienia, ale
sprawa życia i śmierci. A jakby tego było mało, wraz z nim
przybywają problemy. Dwór jest zagrożony. Czy samotna kobieta
stawi czoła kolejnym kłopotom? Czy tym razem los pokona kobietę, a
może na nowo otworzy ją na życie?
Wilcza córka to
książka inna niż te, które do tej pory wyszły spod pióra
autorki. Pani Magdalena Kordel brylowała w powieściach
obyczajowych, których akcja rozgrywała się we współczesności.
Tym razem jest inaczej. Fabuła Wilczej córki
odbywa się w przeszłości, w XIX wiecznej Polsce, a klimat
przesycony jest archaicznymi zwyczajami i przestarzałą etykietą.
Ten zabieg z pewnością spodoba się wszystkim miłośnikom retro.
Interesująca
jest też sama główna bohaterka. Konstancja to kobieta silna,
samodzielna, bystra i... w średnim wieku. Gdy uzmysłowiłam sobie
te ostatnią cechę, byłam w szoku. Może dlatego, że Pelasia
strofuję swoją panią jak małą dziewczynkę, ale dość długo
myślałam, że mowa o młodej dziewczynie. Ta kobieta szaleństwa
dorastania ma już za sobą, jednak wiemy o nich niewiele. Przeszłość
tej postaci jest jedynie sygnalizowana, a szkoda, ponieważ bez
wątpienia była ona burzliwa.
I
czas na kolejne zastrzeżenie wynikające z przyjętej konwencji.
Przywykłyśmy do tego, że w powieściach obyczajowych miłość
jest bardzo ważnym elementem. Tym razem, przynajmniej w pierwszej
części, romans to niedopowiedziane wspomnienie, a uczuciem obdarza
się wiele osób, ale nie „tego jedynego”. Mamy XIX wiek,
szanującą się damę w średnim wieku, nie liczcie na sceny rodem z
Seksu wielkim mieście, ani nawet Downton Abbey.
Konstancja się szanuje... i kropka!
Co
więc będzie się działo? Poznacie sporo sekretów zarządzania
starą posiadłością, weźmiecie udział w wymierzaniu
sprawiedliwości, a nawet w pojedynkach. Czego mi w tej książce
zabrakło? Hm... odrobiny polotu, lekkości i dynamiki. Niektóre
sceny trwały zdecydowanie zbyt długo, kurtuazyjne rozmowy ciągnęły
się w nieskończoność, a Pelasia, która na początku śmieszyła,
w zdecydowanej większości scen plotła trzy po trzy. Bardzo
doceniam chęć oddania klimatu, jednak często przysłaniał on
sedno sprawy, a bohaterzy czekali wiele akapitów, zanim przedstawili
to, o co naprawdę im chodziło.
Ciekawym
aspektem powieści było rozbudowanie fabuły na legendzie. Autorka
zgrabnie poprowadziła ten temat i wplotła go w kilka wątków. Z
przyjemnością czytałam te fragmenty i szukałam nawiązań do
nich.
Córka
wiatrów to powieść dobra, chociaż nie genialna. Coś między
nami nie zaiskrzyło. Ponieważ jednak czuję, że w powietrzu wisi
ciekawa intryga, a tajemnice przeszłości dopraszają się o prawo
głosu, mam nadzieję, że drugi tom ruszy z kopyta. Tymczasem
pozostaje wierna bardziej współczesnym powieścią obyczajowym
autorki.
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!