poniedziałek, 11 września 2017

Czereśnie zawsze muszą być dwie


Muszę się przyznać bez bicia. Do książek Pani Magdaleny Witkiewicz mam ogromną słabość. Czytałam już kilka i mam wrażeniem, że za każdym razem jest coraz lepiej. Coraz więcej humoru, bardziej intensywne emocje i przekaz, który na zawsze pozostanie w moim sercu. Po Czereśnie zawsze muszą być dwie sięgnęłam, więc z bardzo dużymi oczekiwaniami i... sprawdźcie sami.

Tytuł: Czereśnie zawsze muszą być dwie
Autor: Magdalena Witkiewicz
Wydawnictwo: Filia

Czasem wielkie zmiany zaczynają się od spraw pozornie tak zwyczajnych. Zosia to kobieta wrażliwa, przepełniona empatią i zaufaniem. Kiedy umiera jej wiekowa przyjaciółka, Stefania, nie posiada się z żalu i... zdziwienia. Bo właśnie stała się posiadaczką willi. Co prawda rozpadającej, ale jednak. Skąd emerytka posiadała taki budynek? Jaki sekret skrywała? Zosia będzie musiała nie tylko skonfrontować się z przeszłością, ale też problemami w związku. Z czasem przyjdzie jej na nowo zdefiniować takie proste słowa jak „miłość” i „przyjaźń”.

W książkach autorki bardzo lubię to, że jej postacie nie pojawiają się znikąd. Mają swoją przeszłość, historię, którą przeżywają z czytelnikiem, zanim rozpocznie się właściwa akcja. Tak jest i tym razem. Przed początkiem śledztwa w sprawie willi, poznajemy samą Zosię, jej dorastanie, przyjaźń ze Stefanią i życiowe decyzje. Wszystko, co ją ukształtowało i co pozwala nam zrozumieć jej późniejsze decyzje. Pojawia się też magia szerszej perspektywy. Przeczuwając, jak niektóre sprawy mogą się skończyć, patrzymy na rozwój wydarzeń trochę bardziej sceptycznym okiem, odrobinę bardziej cynicznym, bogatszym o późniejsze doświadczenia. Nie raz miałam ochotę powiedzieć... dziewczyno... co Ty się za nim tak uganiasz, wszystkie znaki na niebie i ziemi, wszyscy znajomi... A potem milkłam i zastanawiałam się, czy w moim własnym życiu wyglądało to podobnie. Czy patrząc z zewnątrz, również tak łatwo było przewidzieć skutki? A więc ten zabieg nie tylko budzi emocje, ale też daje do myślenia.

Cała historia dzieje się dwutorowo, na przemian poznajemy współczesne losy Zosi oraz historię, którą próbuje odkryć. I chociaż jesteśmy przed bohaterką o krok do przodu, wciąż wiemy mało, a pragniemy więcej. Główna zagadka, przeplatana zwrotami akcji, porywami serca, wielkimi namiętnościami, poruszyła moją wyobraźnią i wystawiła cierpliwość na próbę. Oj, niedane było tej książce długo czekać. Przeczytałam ją błyskawicznie.

Czereśnie przy okazji rozwoju biegu wydarzeń poruszają ważne kwestie. Nie zabraknie gorących miłości, wielkich przyjaźni, płonnych nadziei i historii, które nie zawsze kończą się happy endem, niezależnie od tego, jak bardzo czytelnik by tego pragnął. Są chwile, w których można się wzruszyć, ale zaraz potem uśmiać do łez. I właśnie to najbardziej w nich cenię, ogólny wydźwięk powieści, który jest bardzo pozytywny. Powieści Pani Magdaleny pozwalają Czytelnikowi otulić się ciepłym „kocem” dobrych myśli. Opowiadają o tym, że w życiu może nie wszystko nam się udaje, nie każdy plan da się zrealizować, ale nigdy nie należy przestać marzyć. I przekaz ten jest tak szczery, tak autentyczny, że nie sposób w niego nie uwierzyć.

Jeśli zaś chodzi o bohaterów Czereśni, to nie tylko Zosi poświęcono wiele stron. Wszystkie postacie pierwszoplanowe mają swoją historię, nie tak znowu oczywistą. Chociaż antypatia szybko się w nas budzi, autorka podejmuje próby, by wytłumaczyć nam niektóre, pokazać od innej strony. Częściowo się to udaje, a czasem... no niektórych typków nie sposób lubić. Zaprezentowanie nowej perspektywy dotyczy też bohaterów pozytywnych i chociaż moim zdaniem tytuł księcia z bajki pozostał nienaruszony, to jednak charakter tej postaci przestał być aż tak kryształowy. Powiecie... i co z tego? Każdy dokładnie opisuje głównych bohaterów. Ale nie tylko oni z każdą stroną zyskują na wyrazistości. Również postacie drugoplanowe mają swoje pięć minut oraz wiele stron, dzięki którym stają się dla nas osobami „z krwi i kości”, w pewien sposób nawet bliskimi.

Czereśnie zawsze muszą być dwie to ciepła, magiczna opowieść o życiu, miłości, o nadziejach, o codzienności... Poruszająca, a jednocześnie niezwykle pozytywna książka, która zachęca do tego, by żyć pełnią życia, zdobywać góry, spełniać marzenia, a czasem... zaryzykować wszystko w imię swojego szczęścia.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję autorce.

2 komentarze:

  1. Pięknie napisana recenzja :) Niedawno skończyłam inną książkę pani Witkiewicz i wiem, że autorka potrafi zauroczyć swoimi powieściami. "Czereśni..." jestem bardzo ciekawa, więc to tylko kwestia czasu aż przeczytam :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tytuł mam zapisany na liście do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates