Arsen – PRZEDPREMIEROWO
Czasem mam wrażenie, że ludzie
dzielą się na dwie grupy. Tych, co unikają dzieci, jak tylko mogą,
oraz skłonnych do wszystkich wyrzeczeń w imię potomstwa. A wszyscy
o podejściu umiarkowanym, stanowią tylko wyjątek potwierdzający
zasadę. To, że dzieci potrafią niezwykle silnie związać ze sobą
rodzinę, nie jest żadną nowością. Ale czy ich brak może
doprowadzić związek do ruiny?
Tytuł: Arsen
Autor:
Mia Asher
Wydawnictwo: Szósty
zmysł
Data premiery: 15.11.2017
Powieści erotyczne wciąż utrzymują
się na fali. Tym razem w moje ręce trafił Arsen od
wydawnictwa Szósty zmysł. Po bardzo udanym Consolation
byłam pozytywnie nastawiona do
kolejnego tytułu. Tym razem trafiamy w sam środek małżeństwa, a
już pierwsza scena nie zasypuje gruszek w popiele i rozpala nas
małym sam na sam małżonków. Mąż to przystojny prawnik, jest czuły,
romantyczny i opiekuńczy. Jego żona to Cathy, aktywna zawodowo,
młoda i piękna kobieta. Idealnie prawda? Nie do końca. Bo para nie
może mieć dzieci. Za każdym razem ciąża kończy się
poronieniem. Czy między szpitalem, lekarzem, a pracą jest jeszcze
miejsce na miłość? A może ten brak wypełni seksowny, ale
niepokorny Arsen? Jedno jest pewne, będzie... gorąco.
Zacznijmy
może od najbardziej typowej strony powieści erotycznych, od "scen".
Jest ich naprawdę dużo, są bardzo różne i bardzo... hm...
szczegółowe. Opisy balansują na krawędzi dobrego smaku, a
częstotliwość miłosnych zbliżeń zawstydzi każdego przekonanego
o dobrym poziomie swojego życia seksualnego. Jednocześnie nie udało
się uniknąć pewnych hiperbolizacji. I chociaż dobrze to wygląda
w książce, niekoniecznie sprawia wrażenie prawdopodobnych. Ilość
westchnień, drżeń, jęków i orgazmów może przyprawić o zawrót
głowy. I... bardzo dobrze się to śledzi. Bo miłość w Arsenie jest bezpośrednia i bardzo naturalna.
Co do
samej książki mam mieszane uczucia. Bardzo dobrze się ją czytało,
lekko, płynie, szybko, praktycznie jednym tchem. Aż iskrzyło od
napięcia między bohaterami. Czytelnik nie zastanawiał się, czy
się na siebie rzucą, tylko... kiedy. I ta pewna przewidywalność
fabuły ostatecznie okazała się dla mnie sporym rozczarowaniem. Nie
wydarzyło się nic, czego nie dało się przewidzieć wcześniej.
Również
emocjonalny aspekt całej historii budzi moje wątpliwości. Z jednej
strony uczuć jest cały ogrom, są niezwykle silne, niesamowicie
porywcze, w jednej chwili euforia przeradza się w rozpacz, a
bezdenny smutek kończy się wielką radością. To doprowadza czytelnika do szewskiej pasji i rozpala jego ciekawość. Z drugiej jednak strony...
nie do końca mogłam w to wszystko uwierzyć. Było zbyt szablonowe,
zbyt typowe. I pierwszy raz od bardzo dawna... strasznie, ale to
wręcz okrutnie nie polubiłam się z główną bohaterką. Nawet w
najmniejszym stopniu nie rozumiałam jej zachowania, nie wczułam się
w jej emocje i paradoksalnie, odczułam satysfakcje, gdy cierpiała
(wiem, zła jestem). Nie polubiłam też Arsena, pan zupełnie nie
był w moim typie, ale bez wątpienia jego osoba budziła wiele
sprzecznych reakcji. Postacią, która zdobyła moje serce okazał
się niepozorny Ben (przeczytajcie i oceńcie sami).
Cała
powieść była bardzo niejednoznaczna moralnie. Zachowanie bohaterów
jednocześnie fascynowało i budziło sprzeciw. Za sprawą tych
niejasności nie mogłam się oderwać od książki, nie do końca
wiedząc, co tak naprawdę mnie w niej wciąga. To było trochę jak
obserwowanie rzeczywistości pędzącej wprost na spotkanie z
katastrofą. Gdy nic nie można zrobić, jest to równie straszne,
co... ekscytujące.
Ciekawym
zabiegiem było dopuszczenie do głosu męskich bohaterów. Chociaż
w większości o swoich emocjach opowiadała nam Cathy, fragmenty
Arsena, czy Bena były prawdziwymi emocjonalnymi petardami. Aż
szkoda, że tak rzadko mogli powiedzieć, co czują.
Arsen to
bez wątpienia dobry erotyk. Seksowny, agresywny, czasem wulgarny,
przepełniony niezwykle intensywnymi emocjami. Ale też zdecydowanie lepszy
erotyk niż romans, bo pod tym względem fabuła nie jest ani
szczególnie zaskakująca, ani zagmatwana. Jeśli jednak lubisz
niegrzeczne książki, Arsen pozbawi
Cię tchu.
Miła lektura na nudnym wykładzie :D Cieszę się, że weszłam i przeczytałam. Słyszałam wiele zachwytów nad tą książką, a tu w końcu znalazłam obiektywną recenzję. Obawiam się jednak, że tym razem podziękuję za lekturę. Książka mnie nie przekonała, choć z drugiej strony ciekawią mnie losy bohaterów. Cóż... Może kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńZ jednoznaczną oceną książki mam problem. Bo z jednej strony bardzo dobrze się ją czytało, z drugiej... sporo rzeczy mnie drażniło. Bez wątpienia ma w sobie potencjał, ale niekoniecznie wykorzystany.
UsuńChętnie przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ♥♥
Nie oceniam po okładkach
W takim razie czekam na opinię :)
UsuńPóki co mam chyba przesyt takimi książkami. Może kiedyś po nią sięgnę ale na razie nie trafi na moją "chciejlistę".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mojego Książkowego świata <<>>