czwartek, 24 października 2019

Blues o krwi i trawie – Paweł Ciećwierz

Czasami, gdy widzę książkę, czuję „to coś”. Tym razem było podobnie. Gdy spojrzałam na „Blues o krwi i kawie”, od razu poczułam chęć przeczytania powieści. Co mnie tak zaintrygowało? Czy książka spełniła moje oczekiwania?


Tytuł: Blues o krwi i trawie
Autor: Paweł Ciećwierz
Wydawnictwo: Literate

Sprawa zaginionej dziewczyny okazuje się nie lada wyzwaniem. On i ona mają swoją przeszłość. Były bokser oraz celebrytka, niecodzienny duet, ale to właśnie od nich zależy rozwiązanie zagadki. Czy poradzą sobie z tym wyzwaniem? Czy komukolwiek mogą ufać?

Książka intryguje już od pierwszego wejrzenia, najpierw ciekawą okładką, potem enigmatycznym tytułem. Wszystko to zapowiadało mi przygodę w brutalnym świecie, w oparach dymu i brudu. Trzeba przyznać, nie są to obietnice bez pokrycia. Klimat powieści jest ciężki, czytelnikowi przyjdzie zagłębić się w półświatku przestępczym, uczestniczyć w brudnych interesach i być świadkiem nieciekawych sytuacji. Śląsk w tej książki zdaje się pokazywać swoje najmroczniejsze oblicze, co jednocześnie przeraża i fascynuje.

Równie zagadkowi i niejednoznaczni są bohaterowie tej opowieści. Trzeba przyznać, że są z nich niezłe gagatki, które co nieco mają na sumieniu. Zostali „narysowani” wyraziście i nawet jeśli się jakiejś postaci nie lubi, to z pewnością zapadają w pamięć. Zwłaszcza Nadia, która szybko zjednuje sobie sympatie czytelnika, mimo że wcale nie jest święta.

Ciekawa jest również sama narracja, utrzymująca powieść w lekko melancholijnym nastroju (niczym tytułowy blues). Nie dajcie się zwieść, nie jest to kryminał jakich wiele, w których akcja goni akcję, ale narracja stanowi jedynie sposób opisywania wydarzeń. Tutaj jest inaczej, obok poznawania fabuły służy też do przekazywania spostrzeżeń bohaterów, ich refleksji, nastrojów. Dzięki temu czytelnik zaczyna czuć to, co oni, mimowolnie oddaje się wspominaniu innych czasów i krytycznie patrzy na otaczającą rzeczywistość.

Sama historia jest naprawdę ciekawa, z zainteresowaniem śledziłam rozwój wydarzeń i kolejne zwroty akcji. Nie jest to typowa zagadka kryminalna, ale sprawa zbudowana wokół wielu wątków obyczajowych. Z drugiej jednak strony, w książce jest też pełno brutalności, przemocy i walki o dominacje. Nie jest to Śląsk, który pokazuje się w broszurach turystyczny, ale ciemny, mroczny, bez żadnych skrupułów. Dlatego jest to propozycja do czytelników, którym nie przeszkadzają drastyczne sceny.

„Blues o krwi i kawie” bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Lubię co jakiś czas zupełnie zmienić gatunek i to była świetna odskocznia od powieści obyczajowych, po które zazwyczaj sięgam. To nie jest powieść ani lekka, ani przyjemna, będzie szokować i gorszyć, ale czasem... właśnie to jest fajne.

2 komentarze:

  1. Opis ciekawy, ale to chyba nie do końća moje klimaty :)
    Pozdrawiam, Eli
    https://czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie czuję chemii do tej książki. 😊

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates