niedziela, 20 października 2019

Nie pozwól mu odejść – Tomasz Kieres


Czasami lubię sięgnąć po książkę, która wzbudzi we mnie tysiące emocji. Wzruszy, rozbawi, zasmuci, a potem pocieszy. Taka powieści idealnie komponuje się z jesienną aurą. Właśnie dlatego, gdy zobaczyłam, że zdanie wydawnictwa „Nie pozwól mu odejść” to tytuł na miarę Nicholasa Sparksa, koniecznie musiałam się z nim zapoznać.


Tytuł: Nie pozwól mu odejść 
Autor: Tomasz Kieres 
Wydawnictwo: Filia

Kobieta po przejściach, mężczyzna z przeszłością i miłość, która nie miała się zdarzyć. Spotykają się przypadkiem, dość banalnie, bo na wyjeździe wakacyjnym i po chwili rozmowy czują się, jakby znali się całe życie. Lena nie jest pewna, czy wciąż ma prawo do tak silnego uczucia. Kamil wie, że nie powinien się angażować. A jednak rzucają się w to wszystko bez asekuracji. Tylko że wakacyjny czas szybko się kończy, a powrót do rzeczywistości to też... powrót do tajemnic z przeszłości.

Początek powieści zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Postać Kamila została stworzona wokół tajemnicy, a ja bardzo chciałam poznać jego sekret. Tym bardziej, że towarzyszyło mu mnóstwo trudnych emocji. Szybko okazało się, że muszę się uzbroić w cierpliwość. Jak to w klasycznym romansie, ona spojrzała na niego, on na nią i już się kochali! Wielka miłość bez cienia wątpliwości co do tempa tego uczucia. Ale przyjmujmy na to oko, miało być romantycznie i jest, nawet jeśli za cenę realizmu.

Mnie najbardziej intrygowała, co takiego skrywa Kamil, dlatego muszę przyznać, że długie wieczorne rozmowy, czy spacery brzegiem plaży, nie zrobiły na mnie większego wrażenia. Akcja zaczyna się rozkręcać jakoś po połowie, kiedy zakochani wracają do domu i... wszystko nie wygląda tak, jak powinno. Żeby nadać całości odpowiedniego tempa, autor dodaje kilka nadzwyczajnych zbiegów okoliczności, bez których w historii niewiele by się działo. Ale z drugiej strony są też grubymi nićmi szyte.

"Na chwilę zapomniał. Zapomniał dlaczego był tutaj, dlaczego przyjechał sam, zapomniał o tym, jaką drogę odbył w ciągu ostatnich miesięcy. Drogę donikąd. Chociaż nie, znał jej koniec. Ale co złego będzie w odrobinie negacji, chociaż przez ten krótki wakacyjny czas?".

W takim razie, czy opowieść naprawdę wzbudziła we mnie tak silne emocje? Cóż... trochę na pewno. Zwłaszcza na początku i podczas melodramatycznego zakończenia. Jednak większość część książki nie mogłam zrozumieć zachowania głównego bohatera, a jego decyzje wydawały mi się irracjonalne. Wtedy czar prysł, zamiast śledzić jego niepoczynana z rosnącym zainteresowaniem, coraz wyżej podnosiłam brew ze zdziwienia. Za dużo było tematów, na które trzeba było spojrzeć z przymrużeniem oka.



Na uznanie zasługuje za to sposób "operowania słowem". Autor potrafi pięknie pisać o emocjach, zwracać uwagę na detale, które determinują  nasze życie i podnosić codzienność do rangi sztuki. Niektóre myśli szczególnie zwróciły moją uwagę i z pewnością na długo zostaną w mojej głowie.

"Zdawała sobie świetnie sprawę, że przysięgała chronić życia. Tylko, że czasem nie było co chronić, nie było już życia ani tym bardziej chęci do niego. Było tylko oczekiwanie na nieuniknione".

Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest zła książka. To jest bardzo przyzwoicie napisany, lekki romans, który parę razy zwraca uwagę czytelnika na życiowe tematy. Emocje były, ale nie wszystkie udzieliły mi się podczas czytania. Nawiązanie do Sparksa okazało się na wyrost i sprawiło, że podświadomie oczekiwałam od książki czegoś niebanalnego. W zamian otrzymałam przyzwoitą opowieść zbudowaną ze schematów i typowych rozwiązań. Powieść przypadnie do gustu osobą ceniącym wątki miłosne i długie rozmowy (historia bowiem składa się w głównej mierze z dialogów) między bohaterami. Można przy niej miło odpocząć podczas jesiennych wieczorów, ale zapas chusteczek... nie będzie potrzebny.

Za możliwość poznania książki dziękuje portalowi Czytam Pierwszy.

banner_czytampierwszy_1

2 komentarze:

  1. Książka już czeka na moim czytniku, więc myślę, że spędzę z nią, któryś z jesiennych wieczorów. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam wcześniej o tej książce ale brzmi ciekawie. Muszę to zmienić ☺️ pozdrawiam 😀
    www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates