poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Lek na ciężkie czasy czyli Hotel Bankrut

Na początku idzie jak po maśle. Kończysz dobre studia i pełen entuzjazmu trafiasz na rynek pracy. Szybko trafia Ci się świetna oferta i chociaż spędzasz w biurze prawie cały swój czas, nie narzekasz. W końcu na tym polega dorosłość. Jesteś też rozsądny. Po co płacić komuś, skoro możesz wziąć kredyt i być na swoim? Decydujesz się na najlepsze, ale też bardzo drogie mieszkanie. I wszystko jest w porządku. Do pewnego momentu. Zostajesz zwolniony. Jesteś nieszczęśliwy, spłukany i niepotrzebny. To koniec. A może jednak... początek?

fot. D. Róg

Tytuł: Hotel bankrut
Autor: Magdalena Żelawska
Wydawnictwo: Harper Collins


Damian obrócił w palcach błyszczącą dwuzłotówkę i zawiesił ją nad wyciągniętą ręką Ducha – Oszukujesz.
Ja?! – oburzył się Duch.
Przecież zarabiasz, a nie pracujesz!
Biorę tylko tyle, ile naprawdę potrzebuję. Nic ponadto. I tym się różnię od innych. Ja znam umiar, oni nie.”

Hotel Bankrut zaczyna się od kilku pozornie niepowiązanych historii. Po kolei poznajemy bohaterów, którym los postawił nie lada wyzwanie. Leon, właściciel lombardu, od życia nie oczekuje już nic więcej. Zna gorzki smak porażki i zrobi wszystko, by ponownie jej nie odczuć. Weronika, wzięta menadżerka, z dnia na dzień staje się bankrutką bez pracy. Kinga, zaraz po szkole, pełna marzeń i pasji, by rozpocząć karierę musi wyjechać z rodzinnego miasta. Łucja, emerytka, która nagle musi zacząć wszystko od nowa. I Damian, pracownik banku, pozbawiony skrupułów, ale czy aby na pewno? Czy poradzą sobie w obliczu kryzysu? Jak potoczą się ich losy? Czy zdani na siebie nawzajem znajdą rozwiązanie problemów, a może odmówią sobie pomocy?

Gdy zaczęłam czytać Hotel Bankrut już na samym początku byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. Akcja dzieje się w Łodzi! A ja jestem z Łodzi! Czytanie o miejscu, w którym się mieszka, to wyższy poziom przyjemności. Manufaktura? Tak, też chodzę tam na zakupy. Łódź Kaliska nie raz była początkiem moje podróży. Zjazdowa, tak, zaopatruję się na tym rynku. No i Bałuty, też omijam je szerokim łukiem. Nie ominęło mnie kilka chwil wzruszenia, ale też przerażenia. Autorka pisze o Łodzi w sposób lekko depresyjny. Kryzys, to właśnie on napędza bohaterów, a spowalnia miasto. Brudne, szare i biedne, nie daje perspektyw, za to zachęca do bezczynności. Choć nie ze wszystkim się zgadzam, trzeba przyznać, łatwo nie jest. Sytuacja bohaterów to mniejsza lub większa tragedia. Brak pieniędzy, miłości czy inne niedostatki spędzają im sen z powiek. Łączy ich tylko jedno - są bankrutami.

Ogromnym plusem tej pozycji jest lekki, bardzo bezpośredni styl. Czytając ją nie zwraca się uwagi na poszczególne słowa, ale przeżywa wszystkie zawarte w niej emocje. Szczególnie poruszył mnie początek, podczas którego porażki czaiły się na każdym kroku, wręcz zmuszając do współczucia. Nie sposób nie polubić bohaterów, każdy na swój sposób był sympatyczny, w każdym czytelnik może odnaleźć cząstkę siebie.

Te zakupy nie wynikały z potrzeby, nie chodzi też o ładną zdobycz czy dobrą jakość. Liczyła się cena. Tani zakup dawał to nieporównywane z niczym uczucie satysfakcji i przekonania o własnej zaradności, pozwalającej triumfować nad tymi, którzy kupowali drożej.”

W niecodzienny i pomysłowy sposób większość z bohaterów nawiązuje interakcję już po kilkudziesięciu stronach. Ich wzajemne kontakty dalekie są jednak od ideału. Przynajmniej jeśli chodzi o relacje międzyludzkie. Z perspektywy czytelnika to istny majstersztyk. Ciekawe dialogi, charakterystyczne osobowości i splot wydarzeń nieuchronnie skłaniających ich do refleksji: potrzebujemy pomocy innych!

Takie książki warto czytać, takie książki warto wydawać! Muszę przyznać, że już od dłuższego czasu wypatrywałam pozycji w tym stylu. Jest powieść obyczajowa w najlepszym tego słowa znaczeniu. Nie ogranicza się do jednego tematu, kilku emocji, przyjaźni czy miłości. W Hotelu, tak jak w życiu, wszystkiego jest po trochu. Jest miejsce na smutek, a też na radość, na marzenia i rozczarowania. Wydarzenia opisane w tej powieści, chociaż fikcyjne, mogły wydarzyć się naprawdę. Trafna, cyniczna ocena rzeczywistości i cięty język bohaterów to prawdziwe rarytasy. Podczas czytania nie raz wybuchałam śmiechem, kilkukrotnie też czytałam fragmenty na głos. Tak dobrze napisaną książką warto się dzielić z innymi!

...zamykanie firmy, którą powołało się do życia, której poświęciło się najlepsze lata życia i cała duszę, można porównać do straty dziecka. Kiedy pęka serce, niezależnie od rodzaju ciosu, ból jest taki sam.”

Temat ciężkiej sytuacji na rynku zawodowym wciąż nie jest w literaturze „ograny”, chociaż w rzeczywistości towarzyszy nam każdego dnia. Nieczęsto zdarza mi się, bym w fabule nie znalazła podobieństw do innych książek. Tym razem tak było! Świeżość, lekkość i oryginalność, a do tego wciągająca, dobrze rozplanowana fabuła. Czego można chcieć więcej? Niczego! Tym razem, jako czytelnik, poczułam się w pełni zaspokojona.


Bez wahania polecam tą książkę. I to każdemu! Sposób budowania kariery, jej cena i przede wszystkim wartość, to coś, o czym nie tylko wato pisać, ale też myśleć. Hotel Bankrut pod przykrywką ciekawej fabuły, serwuje nam garść gorzkich refleksji. Czy stać Cię na nie?

2 komentarze:

  1. Zachęciłaś mnie :). Sięgam ostatnio po wiele książek, ale o tej jeszcze nie słyszałam. Moja mam pochodziła z Bałut :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi :) Wiedziałam, że tym zapisem wbije kij w mrowisko :) Spokojnie, ja też swojego czasu, w celach towarzyskich, sporo tam bywałam.
      A książki, pomimo krytycznego obrazu Łodzi, warta jest przeczytania. Zmusza do refleksji, ale też przedstawia ciekawą historię.

      Usuń

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates