czwartek, 18 sierpnia 2016

Piekło apokalipsy we wrocławskim wydaniu

Fantastyka to coś więcej niż elfy i krasnale. Świat fikcji nie zawsze opiera się na magii i nie w każdej książce zwycięzca zdobywa „skrzynię złota i rękę królewny”. Precz, wampiry, wilkołaki czy inne, niegroźne przeszkody. Dziś czeka nas przygoda pełna naprawdę paskudnych niebezpieczeństw. We have to go deeper… Wprost pod powierzchnię ziemi.

TytułWieża
SeriaUniwersum Metro 2033
Autor: Robert J. Szmidt
Egzemplarz recenzencki otrzymany odtaniaksiazka.pl
Słowem wstępu, Wieża jest książką napisaną w ramach Uniwersum Metro 2033. Tak jak w rosyjskim pierwowzorze, akcja dzieje się w świecie skażonym katastrofą nuklearną. Żeby przeżyć, ludzkość zmuszona została do prowadzenia życia pod ziemią. Tylko tam nie może dosięgnąć ich śmiercionośne promieniowanie. I chociaż cała seria nosi nazwę Metro, jest to raczej nawiązanie do wykreowanego świata, ponieważ cała akcja bynajmniej nie dzieje się w metrze (tak jak to było w przypadku rosyjskiego tytułu), ale we wrocławskich podziemiach. Tam z kolei czekają na nas różne wspólnoty oraz grupy, a wszystkie z bardzo złymi intencjami (no dobrze, nie wszystkie, ale zdecydowana większość).
Wieża jest również drugim tomem autorstwa Roberta J. Szmidta. Pierwszy nosi tytuł Otchłańi chronologicznie poprzedza opisaną w części drugiej fabułę. Właśnie dlatego przygodę z serią najlepiej zacząć od początku.
Tym razem znany z wcześniejszego tomu Nauczyciel zostaje zwerbowany przez Czystych, którzy powierzają mu bardzo delikatne zadanie. Od jego powodzenia zależeć będzie zażegnanie kryzysu w Nowym Watykanie. Poprzeczka jest postawiona bardzo wysoko, ale nasz bohater… nie zamierza się podporządkowywać. On, żywa legenda kanałów, ma swój sposób na rozwiązanie problemu. Szybko okazuje się, że nie wszystko idzie zgodnie z jego planem. Komu może ufać? Nikomu. Czego może się spodziewać? Najgorszego. Czy sobie poradzi? Zobaczymy…
Metro 2033 to bardzo popularne uniwersum. Jego miłośnicy z całego świata marzą o tym, by akcja rozegrała się w ich rodzimym kraju, a już najlepiej – mieście. W ten sposób doceniony został Wrocław. Fabuła Wieży rozgrywa się nie tylko, pod ziemią, ale również na jej powierzchni. Miasto urasta w ten sposób do roli pasywnego bohatera. Autor nawiązuje do wielu obiektów oraz dokładnie (niekiedy zbyt dokładnie) opisuje nam topografię terenu, po którym idą bohaterowie. Po przeczytaniu książki wycieczkę do Wrocławia możesz uznać za zaliczoną. Oczywiście to musi być niesamowite, gdy właśnie tam się mieszka. Jednak dla czytelnika z innych rejonów liczne nazwy ulic lub miejsc to nic nieznaczący element opisu.
Najważniejszym elementem powieści jest akcja. To właśnie na niej się skupiono. Szybka, nieprzewidywalna, pełna zaskakujących zwrotów oraz brutalności. Jak w filmie? Niezupełnie. W przeciwieństwie do kina przygodowego tutaj nie ma ani grama słodyczy. Jeśli coś nagle się pojawia, to nie pomoc, ale wróg. Nie ma szczęśliwych zbiegów okoliczności. Przeciwnik nie atakuje w pojedynkę, a wszystko, co złe, jest możliwe.
Brud, smród i przemoc – za pomocą tych trzech słów można scharakteryzować klimat powieści. Jest to postapokalipsa w najmniej ugładzonym wydaniu. Bohaterowie nie wiedzą, co to eufemizmy. Operują językiem równie brutalnym co otaczająca ich rzeczywistość. Korzystają z przekleństw nie tylko po to, by wyrazić negatywne emocje. Oni opisują tak każdy nastrój i większość wydarzeń, ale również zastępują sporą część znaków interpunkcyjnych. Słowem, nie jest to książka odpowiednia dla bardzo młodego czytelnika.
Daleko jej też do lekkości popularnych powieści młodzieżowych. Wieża to kawałek solidnej, ale ciut topornej fantastyki. Czytając tę powieść, nie mogłam pozbyć się wrażenia, że przypomina sesję RPG: najpierw bohater dostaje zadanie, potem tworzy drużynę, korzysta z przedmiotów, odbywa negocjacje, uzupełnia zapasy i cały czas gdzieś chodzi, by pozałatwiać poboczne questy. Taki klimat po prostu trzeba lubić.
Dużym plusem powieści jest ciekawie rozwinięta i pomysłowo zaplanowana intryga polityczna. Jak wspomniałam, społeczność zbudowana jest wokół małych skupisk oraz grup interesów. Kluczowe jest to, że ich pomysły na funkcjonowanie są ze sobą sprzeczne. Nasz bohater jest tylko trybikiem w skomplikowanym spisku. I chociaż my – jako czytelnicy – wiemy o niej nieco więcej, całość długo pozostaje dla nas tajemnicą.
Po bardzo ciekawym i wciągającym prologu spodziewałam się powieści na podobnym poziomie. I… niestety, zawiodłam się. Ale tylko na kilka rozdziałów. Akcji trzeba dać czas. Rozwija się co prawda powoli (i brutalnie), ale potem nie zwalnia nawet na chwilę. Za sprawą charyzmatycznych i nieco zbyt wulgarnych bohaterów pokazuje nam oblicze człowieka, którego najlepiej nigdy nie poznać w świecie rzeczywistym.
Wieża to książka dla czytelników twardzieli – o stalowych nerwach i równie mocnych żołądkach. W tym świecie nie ma czasu na łzy, tutaj należy działać, i to szybko. Dlaczego? Dlatego, że w planach wydawniczych jest już trzeci tom. A kto ostatni, ten gasi światło lub (bardziej w klimacie Metro 2033) zostaje pożarty przez paskudne bestie. Powodzenia!

4 komentarze:

  1. Jakoś nie mogę się przekonać by przeczytać tę książkę 😊 fantastykę lubię w formie bardziej młodzieżowej 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to jest bardziej konwencjonalna forma. Ale na wszystko przyjdzie pora.
      Ja też lubię młodzieżówki, ale fajnie przeplatać je też cięższą odmianą.

      Usuń
  2. Od dłuższego czasu chciałam chwycić po tę pozycję, ale wiem że nie mam już na co czekać! Lecę szybciutko ją kupić i czytać :D Pozdrawiam :) ksiazkimymswiatem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, bardzo ciekawa propozycja, myślę, że niedługo pojawi się u mnie w sklepiku :)

      Usuń

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates