wtorek, 16 sierpnia 2016

Szkoła strzelania

Broni i atakuje, chroni i niszczy. Chociaż pełno jej w bajkach dla dzieci, nie jest zabawką. Chociaż efektownie wyglądanie, nie stanowi dekoracji. Co to jest? Broń. Dla jednych przekleństwo, dla innych przywilej. Jak sprawdzi się w roli bohatera... kryminału?



Tytuł: Zabawy z bronią
Autor: Faye Kellerman
Wydawnictwo: Harper Collins

Gdy umiera nastolatek, ludzie bez końca zadają sobie pytanie „dlaczego”. Tym bardziej, jeśli śmierć jest wynikiem samobójstwa. Kto popełnił błąd? Czy to wina nieszczęśliwej miłości? Zawiedzionej przyjaźni? Depresji, a może narkotyków? A co, jeśli nie można znaleźć żadnego wytłumaczenia?

Gregory nie żyje i wszystko wskazuje na samobójstwo. Wszystko, poza jego matką. Chociaż prowadzący śledztwo nie ma najmniejszych wątpliwości, kobieta zwraca się do detektywa Decker'a. On, znany ze swojej skrupulatności, decyduje się zająć sprawą. Ślady prowadzą go do elitarnego szkoły, do której uczęszczał chłopiec. Tam sprawa komplikuje się jeszcze bardziej. Uczniowie powiązani z mafią, narkotyki, broń traktowana jak... najnowszy gadżet. W tej szkole to sprzęt palny dyktuje warunki. Jeśli nie potrafisz się dostosować do reguł zabawy, giniesz. Czy właśnie to spotkało Gregor'ego? Okrutna i perfidna gra? A może chłopak po prostu nie wytrzymał presji. I najważniejsze, jak poradzi z nią sobie detektyw? W międzyczasie „samobójstwo popełnia” kolejna osoba, uczennica wspomnianego liceum, i dopiero wtedy śledztwo nabiera tempa. Jednak czy uda się wygrać tę grę? Kto jest marionetką, a kto pociąga za sznurki?


Książka zaczyna się od naprawdę ciekawej sceny i już wtedy wiemy, że broń będzie stanowić jeden z kluczowych problemów. Szybko nawiązują się też pozostałe intrygi, zarówno te o charakterze kryminalnym, jak i czysto obyczajowym. W książce nie ma dłużyzn, czy powolnych opisów. Akcja prowadzona jest dynamicznie i pomysłowo. A do tego niesamowicie wciąga, już od pierwszego zdania.

Jako miłośniczka prawa karnego, nie mogę nie docenić wielu profesjonalnie opisanych scen z warsztatu kryminalistycznego. Pomimo tego, że wszystko odbywa się zgodnie z porządkiem anglosaskim, Czytelnik nie ma problemu z odnalezieniem się wśród pojęć prawniczych czy policyjnych. Nawet jeżeli znaczenia określonego słowa nie rozumie (przypis recenzenta: koroner to urzędnik prowadzący śledztwo w przypadkach nagłych, więcej na wiki), to z kontekst wynika jego znaczenie.

Kryminały kojarzą mi się z ciężką narracją, dużą ilością opisów, oklepanym schematem i przydługimi scenami. W tym przypadku jest zupełnie odwrotnie. Mamy klasyczny temat, czyli zgon i szukanie sprawcy, ale całość ma formę lekką i bezpośrednią. Czasami nie sposób oderwać się od czytania.

Ciekawie wykreowano również głównych bohaterów. Poza wątkiem kryminalnym poznajemy też osobiste problemy naszych bohaterów, przez co łatwo się z nimi utożsamić. Warto zaznaczyć, że detektyw nie jest jedynym głównym aktorem tej rozgrywki. Rzeczywistość nastolatków, mających kontakt z bronią, poznajemy również z perspektywy jednego z nich. Ich punkty widzenia bardzo się od siebie różnią, dając nam jednak pełen, spójny obraz problemów, z którymi boryka się amerykańskie społeczeństwo.

Jeśli chodzi o główną linię fabularną, całość rozwija się w oczekiwanym przez Czytelnika kierunku, jednak nie bez zaskakujących zwrotów akcji. Dodatkowo na sam koniec czeka nas znaczne przyspieszenie akcji, sprawiające, że finał staje się jeszcze ciekawszy.


Zabawy z bronią to powieść stanowiąca połączenie kryminału i historii obyczajowej. Nie tylko trzyma w napięciu, ale też zmusza do myślenia. Czy w takim kierunku zmierza nasze społeczeństwo? A jeśli nie, to jak temu zapobiec? Wszystko zaczyna się niewinnie. Ale jak zakończy się ta gra? Sprawdźcie sami.


4 komentarze:

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates