sobota, 6 stycznia 2018

Księga Luster – młodzieżowa powieść o magii

Magia, czary, księgi i jednorożce. Sporo tego? A to dopiero początek! Zapraszam Was na wycieczkę do magicznej krainy, w której wszystkie chwyty, łącznie z tymi zaczarowanymi, są dozwolone! A więc różdżki w dłoń i lecimy!

Tytuł: Księga Luster
Autor: Adam Faber
Cykl: Kroniki Jaaru (tom 1)
Wydawnictwo: Czwarta Strona

Kate to zupełnie zwyczajna nastolatka. Jej życie kręci się wokół takich spraw jak szkoła, przyjaciółka, czy pierwsze miłości. Nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak błahe są to problemy. Wszystko zmienia się, a właściwie staje na głowie, w dniu, w którym zauważa tajemniczy kamień. Oto nic niezwykłego, sklep z magicznymi akcesoriami to i dekoracje dziwne. A jednak. Ten przedmiot nie daje Kate spokoju. Jak się okazuje... słusznie. Bo w równoległym świecie właśnie rozwija się grubsza intryga. Fion, bo tak nazywa się baśniowa postać z magicznej rzeczywistości, jedną sprzeczką z ojcem uruchamia „mechanizm”, który ściągnie zagrożenie na obydwa światy. I w ten sposób Kate będzie musiała stawić czoło prawdzie. Magia istnieje i tylko z jej pomocą... można wszystko uratować. To jak, piszecie się na taką wyprawę?

Księga Luster to książka, która zwraca uwagę już samym wydaniem. Gruba okładka, piękna grafika, ciekawe zdobniki w tekście. Ta powieść prezentuje się przepięknie. Przyjemnie się ją trzyma, zarówno w dłoniach, jak i na półce. Jej czytanie to również prawdziwa gratka dla miłośników estetycznych wydań. Poszczególne części zostały rozdzielone fajnymi grafikami, zaś rozdziały zakończone są ozdobnikami. W oczy rzuca się też bardzo duża czcionka, która od razu sugeruje, że jest to tytuł adresowany do młodszego odbiorcy i... po części tak to jest. Ale o tym za chwilę.

Po zachwyceniu się stroną estetyczną muszę zauważyć niestety pewne braki w zakresie korekty. W książce pojawiło się kilka literówek. Czasami rażą też powtórzenia. Jednak moje największe zdziwienie wywołało zdanie napisane w bardzo podobny sposób dwa razy. Tak jakby w procesie pracy nad książką ktoś zapomniał wykasować poprzedniej wersji. Cóż...

Sama historia jest lekka, prosta i przyjemna. Ma fajny, młodzieżowy klimat, który z pewnością trafi do nastolatków. Na okładce znajdziemy zapewnienie, że gdyby Harry Potter był dziewczyną, byłby Kate. Jeszcze raz wyrzucę z siebie powątpiewanie. Cóż... nie sądzę. I tym razem nie jest to wcale zarzut. Jest magia, jest nastolatka (ale w zupełnie innym wieku, niż Harry) i... to wszystko. W zasadzie to porównanie jest bardziej szkodliwe niż pomocne. Całe szczęście nie otrzymujemy kolejnego klonu Pottera. Ta historia jest całkiem pomysłowa i podobna klimatem do innych pozycji, łączących roztrzepaną młodzież z magią. Pod żadnym pozorem nie jest jednak kopią kasowego tytułu.

Gdy wspominałam, że Księga Luster dedykowana jest raczej młodszemu odbiorcy, miałam na myśli nastoletniego czytelnika. Chociaż teoretycznie bohaterka ma lat 17, dość długo myślałam, że mam do czynienia ze smarkulą. Jej zachowanie bywało skrajnie niedojrzałe, a pojawiająca się na drugim planie miłość bardziej przypominała zauroczenie z podstawówki. Parę razy wychwyciłam też dziwne zachowanie bohaterki. Na samym początku książki pojawia się wzmianka o tym, że cieszy się na myśl o śniadaniu. Potem schodzi do kuchni i słyszy, że nie mam jej ulubionego jogurtu. Dostaje do wyboru całą masę innych dań, ale stwierdza, że napije się tylko wody. Hm... nie, to nie był foch, zwykłe, pozbawione emocji stwierdzenie. Zupełnie mi się to nie kleiło.

Pomimo kilku takich sytuacji, Kate da się lubić. To całkiem fajną dziewczyną, z niskim poziomem instynktu samozachowawczego, za to sporą ciekawością. Za wszelką cenę chce się wszystkiego dowiedzieć i dzięki temu sporo się dzieje.

Podobał się magiczny świat, wymyślony przez autora. Zastosował kilka ciekawych, chociaż czasem przekombinowanych rozwiązań. Fabuła toczy się trochę jak w klasycznym filmie przygodowym. Gdy wróg atakuje, dzieje się wiele rzeczy naraz, w tym te najmniej prawdopodobne. Ale ma to swój urok i pewien rodzaj młodzieńczej świeżości.

Nie sposób też nie docenić tego, że książkę naprawdę dobrze się czyta. Na początku miałam rzucić okiem tylko na kilka stron, ostatecznie porzuciłam na jej rzecz inne, bardziej pilne lektury. Ciężko mi wyrazić to słowami, ale podczas przygód z Kate czułam się trochę jak za młodych lat, gdy dopiero odkrywałam świat fantasy. Tyle w tej powieści jest młodości i świeżości, że nie sposób się od niej oderwać. Nawet jeśli nastolatkiem jest się już tylko mentalnie. Czy to magia? Możliwe! Ja w każdym razie poczułam się oczarowana i chętnie poznam kolejne części przygód Kate.

Za możliwość recenzowania książki dziękuję wydawnictwu Czwarta strona :)




0 komentarze:

Prześlij komentarz

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates