piątek, 5 stycznia 2018

Smaki życia – czyli miłości nigdy za wiele!


Pozwólcie, że dzisiaj zacytuję klasyka: "Lubię wracać tam gdzie byłem...". Wy też tak macie? Lubicie wracać w swoich podróżach literackich do bohaterów, u których już kiedyś byliście? Mam nadzieję, że tak, bo zabiorę Was teraz do Gdyni. Tam, gdzie całkiem niedawno mieliśmy już przyjemność gościć.
Tytuł: Smaki życia
Autor: Anita Scharmach
Wydawnictwo: Lucky

Pamiętacie Martę? Tę, którą odwiedzaliśmy przy okazji lektury Zaraz wracam? Martę, tak bardzo doświadczoną przez los, która straciła męża i dwie córki i, która wróciła po długiej nieobecności do Polski, znalazła w sobie wiele siły i zaczęła nowe życie. I powoli zaczęło jej się wszystko układać. Dzisiaj zabieram Was na wycieczkę właśnie do niej.

Zaraz wracam
jak pamiętacie, kończyło się tak, że aż ciarki przechodziły po plecach. Autorka zostawiła nas w ogromnym niedopowiedzeniu, nie mieliśmy zielonego pojęcia, co się wydarzy. Podejrzewam, że w niejednym z nas, zagnieździła się straszna obawa, że los znowu okrutnie zadrwi z Marty i jej bliskich.

Nie jest jednak tak źle. Bohaterów, za którymi już zdążyliśmy się trochę stęsknić, odnajdujemy w Smakach życia w dobrym zdrowiu i z nowymi planami.

Akcja tej części rozpoczyna się w Sylwestra i od razu zrobi się gorąco. To będzie dzień pełen wrażeń, nerwów, niespodziewanych wydarzeń i nieoczekiwanych wiadomości, tych dobrych i tych złych. Jaki Sylwester, taki cały rok. Akurat Marcie to przysłowie spełni się w 100 procentach. Akcja będzie pędziła do przodu jak jakieś tsunami. Momentami będzie dramatycznie, momentami jak zwykle wzruszająco, a czasami bardzo śmiesznie. Bo to są przecież smaki życia, dla których jak najbardziej warto żyć.

Nie tylko w Marty życiu będzie wrzało. Również u jej przyjaciółek i współpracownic. Przed życiowym rollercoasterem nie ucieknie nawet brat Marty, Adam. A najbardziej zaskoczy nas babcia Irenka. Właśnie dla niej warto przeczytać książkę do końca, zdaję sobie sprawę, że nie muszę Was wcale do tego zachęcać, bo już jak zaczniecie, to na pewno skończycie, ale na końcu książki Irenka Was bardzo zaskoczy!:):)

Mam nadzieję, że już tęsknicie za bohaterami Anity Scharmach i żadne moje zachwyty nie są Wam potrzebne, bo na pewno z przyjemnością sięgnięcie po kolejną część losów Marty i Artura. Przyznam Wam się tylko do jednej rzeczy, o której wcześniej nie pisałam. Ja bardzo, bardzo zazdroszczę Marcie jej zrealizowanego pomysłu na biznes. Bo, że książki są moją miłością, to chyba nie muszę Was o tym przekonywać, ale uwielbiam też koty i bardzo chętnie już w tej chwili wysłałabym Marcie swoje cv:):)

Także Moi Drodzy nie zwlekajcie już ani chwili dłużej, tylko wybierajcie się w podróż do Gdyni, by smakować życie Marty! Zabierzcie tylko ze sobą chusteczki, bo pani Anita to mistrzyni od wyciskania łez wzruszenia. 
Pozdrówcie ode mnie bohaterów. Miłej podróży! 
Dorota Skrzypczak
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Lucky :) 

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates