środa, 6 czerwca 2018

Mała baletnica – Wiktor Mrok


Dzień Dobry Moi Drodzy! Opuszczamy dziś jakże gościnną Warszawę i udajemy się w daleką podróż prosto do Moskwy. I od razu uprzedzam, że nie będzie lekko, łatwo i przyjemnie, ale przeżyjemy tam niesamowitą, czasami niebezpieczną przygodę.

Tytuł: Mała baletnica
Autor: Wiktor Mrok
Wydawnictwo: Initium

W stolicy Rosji czeka już na nas Alona Nikiszina, szefowa wydziału kryminalnych tamtejszej policji i grupa jej dzielnych podwładnych. Sprawa, z którą będziemy mieli do czynienia, nie będzie prosta. Wszystkie nitki prowadzą do środowiska ludzi zamieszanych w pornograficzny biznes. I co gorsza, chodzi o dziecięcą pornografię. Alona i jej drużyna czeka ich ciężki orzech do zgryzienia. A my z zainteresowaniem będziemy śledzić ich poczynania.

Mam do Was jedną, wielką prośbę. Kiedy już weźmiecie swój egzemplarz do ręki, nie wczytujcie się za bardzo w opisy na okładce. Bo będzie to wielki błąd, który może was trochę zniechęcić do lektury.

Ja sama, kiedy czytałam propozycje do recenzji, pomyślałam, ojej chyba będzie nomen omen bardzo mrocznie, ciekawe czy dam radę. I takie same reakcje widziałam u moich koleżanek, kiedy im się chwaliłam, że będę recenzowała Małą baletnicę. Po wczytaniu się w różne zapowiedzi, od razu krzyczały, nie to nie dla mnie, nie, nie dam rady, to chyba będzie za bardzo drastyczne. Rzeczywiście, czytając takie zdanie: Wstrząsająca – oparta na faktach – opowieść o międzynarodowym skandalu pedofilskim, można odnieść takie wrażenie.

Na szczęście, nic bardziej mylnego. To nie jest sucha relacja obnażająca siatkę rosyjskich pedofilów, mamy tu do czynienia z rasowym kryminałem, który wciąga od pierwszych stron. Czytając dużo książek tego gatunku, przywykłam spotykać na ich kartach bohaterów dobieranych na zasadzie przeciwieństw i często niedarzących się obopólną sympatią. I przyzwyczaiłam się do szefów traktujących swoich podwładnych z góry i odpowiednią do zajmowanego stanowiska arogancją. A Wiktor Mrok szalenie zaskakuje. Jego bohaterowie to grupa znających się na swojej pracy specjalistów, która poza tym, że genialnie ze sobą współpracuje, to jeszcze do tego się ze sobą przyjaźni i zrobi dla siebie wszystko. A Alona to tylko z pozoru ostra szefowa, która lubi i szanuje swoich pracowników i nie podejmuje bez nich żadnej wiążącej decyzji. I nawet szef szefów, Bestużew, to człowiek sympatyczny z szacunkiem traktujący Alonę i jej spółkę. Naprawdę ciężko było mi się z nimi rozstawać.

Kolejna genialna rzecz w tej książce to język. Dialogi, jakie prowadzą ze sobą nasi dzielni policjanci, wprost zwalają z nóg. Żart goni żart, oczywiście w sprawach śledztwa są profesjonalistami, ale ich prywatne rozmowy to istna żonglerka słowna, która budziła mój zachwyt. Od razu uprzedzam, słów niecenzuralnych padnie tam sporo, ale to chyba taka specyfika pracy. Mając na co dzień do czynienia ze zbrodnią i przemocą, mało kto by się powstrzymał. A w ogólnym odbiorze te słowa nie przeszkadzają.

Naprawdę nie ma się czego obawiać. Jest kilka scen lekko brutalnych, ale nie zapadają one za bardzo w pamięć. Specyfika prowadzonego śledztwa na pewno bulwersuje, ale autor nie epatuje grozą i nieszczęściem, które spotkało te niewinne dziewczynki, tylko skupia się na znalezieniu winnych. I tak prowadzi akcję, że od czasu do czasu zapiera nam dech.

Naprawdę bardzo polecam wam lekturę tej książki, bo to dobry kryminał, który naprawdę warto przeczytać! Miłej lektury!

Dorota Skrzypczak


1 komentarz:

  1. Historia wciągająca, szkoda jednak, że taka przykra. Nie rozumiem, jak takie rzeczy można robić dzieciom :/
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates