Mediatorka – Ewa Zdunek
Przy okazji ostatniej recenzji zabrałam was w podróż na warszawską Pragę i dzisiaj z tej Warszawy wyjeżdżać nie będziemy. Opuścimy przesympatycznych bohaterów Prażeńki i przeniesiemy się w inną dzielnicę, gdzie czeka już na nas Marta, czyli mediatorka sądowa i matka dwóch uroczych córeczek, Laury i Basi.
Tytuł: Mediatorka
Autor: Ewa Zdunek
Wydawnictwo: WAB
Udamy się do biura mediatorki, gdzie poznamy jej przyjaciółkę i współpracowniczkę Betkę i przyjaciela obu kobiet, przeuroczego kominiarza Zbyszka. Marta jest wspaniałą kobietą, oddaną przyjaciółką i profesjonalną mediatorką. Ale jeżeli chodzi o jej życie prywatne, to tu już tak perfekcyjnie nie jest. A będzie się działo jeszcze więcej. Bo przed Martą wiele wypadków, przypadków, problemów i dziwnych wydarzeń, w których będziemy jej dzielnie towarzyszyć i wspierać równie mocno, jak Betka i Zbyszek. Przygotujcie się na porządną huśtawkę, będzie naprawdę nieźle bujało.
Książkę pokochałam od pierwszego akapitu. Jest skonstruowana w niesamowity sposób. Cały czas zastanawiałam się co będzie dalej, bo autorka nie daje odpowiedzi od razu, tylko prowadzi w fabułę głębiej, i głębiej i zaskakuje coraz bardziej. A ja tylko szerzej otwierałam buzię.
I choć powieść momentami dotyka naprawdę poważnych tematów, to czytelnikowi prawie przez cały czas uśmiech nie schodzi z twarzy. Bohaterowie rozmawiają ze sobą w sposób dowcipny, istnie żonglują słowami. Humor sytuacyjny to również istny majstersztyk. Opisy perypetii Zbyszka i zachowania niezdarnego lekarza to mistrzostwo świata. Ubaw po pachy.
Poza tym, że bohaterowie bawią swym zachowaniem, to są również niesamowitymi ludźmi. O Marcie już wspominałam, choć czasami życie ją wręcz paraliżuje i nie potrafi sobie poradzić z własnymi uczuciami, to nie da się jej nie lubić. A takich przyjaciół, jak Betka i Zbyszek to życzę każdemu. Rozbawią do łez i podadzą pomocną dłoń w nieszczęściu. Autorka w ogóle profesjonalnie kreuje swoich bohaterów, bo z kolei matki, jaką ma Marta nie życzę nikomu, ale żeby stworzyć tak odstręczającą postać, to naprawdę trzeba mieć niebywały talent.
Drugoplanowymi bohaterami książki są ludzie, którzy trafiają do Marty i Betki na mediacje. Dostajemy tu wiele, podejrzewam że z życia wziętych (bo doczytałam się, że autorka faktycznie pracuje jako negocjator i mediator) historii. Czasami zabawnych, czasami tragicznych, ale też dających do myślenia.
Ewa Zdunek z takim samym talentem, jak tworzy bohaterów, przedstawia nam również kulisy pracy mediatora sądowego. Dowiadujemy się naprawdę wiele, o tym, jak wygląda taka praca, poznajemy jej plusy i minusy, i choć autorka naprawdę wiele miejsca w książce poświęca na przybliżenie nam tego zawodu, to nawet przez chwilę nas to nie znuży. O swojej pracy pani Zdunek pisze równie zajmująco, jak i wymyślając perypetie Marty.
To książka w sam raz i na poprawę humoru i na rozszerzenie swoich horyzontów myślowych. Bo ubawicie się setnie, a także dowiecie również wielu ciekawych rzeczy. Muszę się przyznać, że autorka miesza w życiu Marty tak bardzo, że przez moment poczułam się równie zdezorientowana, jak i bohaterka, Ale to chyba o to chodziło.
Serdecznie zapraszam do lektury, ja już z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy i myślę, że Wy też zapragniecie spotkać się z nią jeszcze raz. Miłego czytania!
P.s. A autorkę pokochałam jeszcze za jedno zdanie: Na przykład kolega Skrzypczak został oddelegowany do prac remontowych w kiblach, pardon, w toaletach. Pytałam taty, on nic nie pamięta:):)
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!