czwartek, 5 lipca 2018

Był sobie szczeniak


Grunt to kochać swoją pracę! Codziennie z radością podejmować się nowych zadań i machać przy tym radośnie ogonem. Chwila... ogonem? Jak najbardziej! Gdy się jest psem nawet kolejny dzień w pracy to powód do radości. Pamiętacie Ellie z „Był sobie pies”? Poznajcie jej historię raz jeszcze!

Autor: Cameron Bruce W.
Wydawnictwo: Kobiece

Ellie od zawsze była wyjątkowa. Już jako szczeniak wyróżniała się inteligencją, szybkością i siłą. Dzięki tym cechą została wybrana do psa ratownika. „Szukaj” to dla niej dziecinna zabawa, a radość uratowanych ludzi największa nagroda (no może poza smakołykami, które otrzymuje od swojego opiekuna). Jednak nie wszystko jest równie proste. Niektóre sytuacje przerastają nawet najgrzeczniejszego pieska. Jak poradzi sobie Ellie? Na uratowanie czeka wielu ludzi, a część z nich jest zagubiona... w mniej dosłowny sposób.

Każdy, kto czytał Był sobie pies z pewnością pamięta policyjnego psa Ellie. Muszę przyznać, że mnie ten fragment pochłonął bez reszty. Z zapartym śledziłam akcję, pełne napięcia poszukiwania i misje ratunkowe. Był sobie szczeniak opowiada o tym samym, ale... z większą ilością szczegółów. Ta książka stanowi rozbudowanie fabuły już raz opowiedzianej. Jeśli zakochaliście się w Ellie, której głównym celem było niesienie pomocy, z pewnością zaintryguje was fakt, że ten tytuł jest w całości jej poświęcony.

Książkę czyta się błyskawicznie. Nie jest duża, a dodatkowo napisana została prostym i bezpośrednim stylem. Z pewnością będzie to ułatwieniem dla młodego czytnika, który nie przywykł do większych tytułów. Nawet jeśli Był sobie pies odstraszało go objętością, ta część raczej nie powinna stanowić dużego wyzwania. Dodatkowo jest pięknie wydana. Całości uroku dodają zamieszczone w treści ilustracje.


Powieść napisana została pierwszoosobową narracją, z punktu widzenia suczki, a to jest bez wątpienia uroczy zabieg. Ale poznawanie świata z perspektywy czworonoga daje nam nie tylko ciekawą perspektywę, ale również sporo materiału do przemyśleń. Historia opisana w książce wzrusza, inspiruje, bawi i nie pozwala odetchnąć od emocji. Jest ciepła, mądra, piękna i porzucająca. Naprawdę bardzo dobrze mi się ją czytała, a łezka nie raz pojawiła się w moim oku.

Jednak nic nie jest idealne i tym razem muszę wrzucić parę „ale”. Tak, jak wspomniałam na wstępie Był sobie szczeniak to rozbudowanie jednej historii z Był sobie pies. I to niestety dobitnie czuć. Czytelnik, który ma już za sobą wcześniejszy tytuł, niestety nie zachwyci się zwrotami akcji. Całą historię bardzo dobrze zna z poprzedniego tomu. Teraz została ona opisana szerzej, z większą liczą szczegółów, jednak momentami miałam wrażenie, jakby autor zwyczajnie wyciągnął kilka stron z Był sobie pies i napisał je bardziej drobiazgowo. Nie poznajemy innej perspektywy, czy drugiego dna. Nie, ponowie dostajemy to samo i to w identycznej formie. Co więcej, miałam wrażenie jakby całość, pozbawiona szerszego kontekstu, trochę straciła na głębi. I ostatecznie nie rozumiałam, czemu w Był sobie pies narracja prowadzona była z innym zapleczem wspomnień, niż ta posiadana przez bohaterkę Był sobie szczeniak. A przecież... bohaterka jest ta sama... Myślałam, że kwestia ta zostanie wyjaśniona na końcu. Niestety autor nie tłumaczy w żaden sposób tego zabiegu.

Niemniej jest to tytuł wart uwagi. Z pewnością przypadnie do gustu miłośnikom zwierząt oraz fanom wcześniejszego tytułu. Zachęcam do zapoznania z nim zwłaszcza młodszych czytelników, którzy w ten sposób nie tylko poznają ciekawą fabułę, ale też dowiedzą się wiele na temat pracy psa ratownika.


Za książkę dziękuję księgarni Selkar.


8 komentarzy:

  1. Słyszałam już o tej książce już wiele razy i wiem, że jest genialna :D nie mogę się doczekać jak wpadnie w moje ręce <3
    http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/07/przedpremierowo-adam-agata-czykierda.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli wpadnie mi w łapki,to z chęcią przeczytam :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. czytałam "Był sobie pies", ale na mnie jakiegoś wielkiego wrażenie nie zrobił. Nawet nie pamiętam tego wątku z psem policyjnym :p może dlatego, że jestem fanką kotów, a psy zawsze były w moim życiu, ale nie grały pierwszych skrzypiec.
    dlatego raczej po książkę nie sięgnę :P
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kocham i psy i koty, dlatego ta książka bardzo do mnie przemówiła.

      Usuń

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates