wtorek, 19 listopada 2019

Następnym razem – Karolina Winiarska

Wiele razy wspominałam, że mój gust literacki jest „na opak”. Znajduję wiele przyjemności w krytykowanych książkach i strasznie rozczarowuję się tymi z mnóstwem pozytywnych recenzji. Tym razem optymizm towarzyszący premierze książki „Następnym razem” bardzo podniósł poprzeczkę, a w przypadku debiutów... to naprawdę ryzykowne. Czy książka sprostała moim oczekiwaniom?


Tytuł: Następnym razem 
Autor: Karolina Winiarska
Wydawnictwo: Szósty zmysł

Olga i Michał spotkali się na wakacyjnym wyjeździe. Romantyczne chwile w gorących Włoszech rozpaliły w nich wyjątkowo silne uczucie. Po powrocie do domu zaczęli żyć własnym życiem, jednak wspomnienia pierwszej miłości nie da się ot tak zapomnieć. Będą próbować zagłuszać serce, kierować się rozsądkiem, ale myśl o tamtych chwilach będzie wracać w najmniej oczekiwanym momencie. Czy pokonają przeciwności losu? Czy prawdziwe uczucie zwycięży?

Jeśli opis fabuły wydaje się wam lekko sztampowy i naciągany, to niestety zmuszona jestem potwierdzić, tak będzie. Książka opiera się na prostym (i średnio uzasadnionym) motywie miłości od pierwszego wejrzenia, która nie tyle determinuje, ile utrudnia wszystkie późniejsze związki. Powieści z kategorii „romans” bardzo często korzystają ze „znanych i lubianych” motywów, jednak tym razem odbyło się to bez większego polotu. Wszystkie zwroty akcji, cały bieg wydarzeń, a nawet „zaskakujące” wydarzenie były dla mnie przewidywalne już od pierwszych stron. Sporo powieści o miłości przeczytałam i niestety ta jest bardzo podobna do... wszystkiego. Naprawdę ciężko wskazać jakieś oryginalne wątki.

„(...) bohater nie może być słaby? Wbijają nam do głowy bajki o nieustraszonych rycerzach. Dlaczego nie mówią, że rycerz też się boi i właśnie ten strach musi pokonać?”.

Na plus zaliczam za to okładkę, jest ciepła, zachęcająca i bardzo kobieca. Grafika przykuwa uwagę, ale też dobrze oddaje zawartość. „Następnym razem” to romans, ale nic więcej. Opowieść o tym, jak ona i on próbuję się zejść, o ich emocjach, uczuciach i... w zasadzie to tyle.

Trzeba przyznać, że jak na tak niewielką liczbę stron (dokładnie 313), autorka podjęła się karkołomnej próby opisania bardzo szerokiego odstępu czasowego. Między pierwszą a ostatnią stroną (nie licząc zakończenia) mija naście lat. Chociaż zadanie nie jest niemożliwe, to jednak trudne. Chyba najłatwiej je rozwiązać stosując konkretne przerwy czasowe po kluczowych wydarzeniach. Autorka wpadła jednak na inny pomysł i ostatecznie zaserwowała nam spory miszmasz. Z jednej strony mamy dużo scen z dnia codziennego, z drugiej wiele „kamieni milowych” jest relacjonowanych niczym w telewizyjnym dzienniku. Przykładowo autorka pisze dość łopatologicznie, że bohater postanowił skupić się na karierze zawodowej zamiast nam to... pokazać. Takie telegraficzne skróty stanowią wstęp do wielu rozdziałów. Bardzo często oddzielają je duże odstępy czasowe, miesiące, a nawet lata. Z kolei zaraz potem wprowadzane są postacie tylko na jedną scenę, ostatecznie nic nie wnoszące do fabuły. Miałam wrażenie, że pomysł na skalę zabił płynność i lekkość narracji.

Co więcej, autorka w żaden sposób nie ostrzega czytelnika, że zaraz przeskoczy na osi czasu, nie ma dat, czy tytułów rozdziałów. Wszystko wychodzi w praniu. Pojawiło się też kilka innych rozwiązań typowo „technicznych”, które zupełnie do mnie nie przemówiły. Na przykład nie rozumiem, czemu wszystkie sms'y bohaterów są tak krótkie i dlaczego czasem się pod nimi podpisują, a czasem nie. Tak samo niektóre bardzo poboczne wątki lub fabularne rozwiązania nie mają swojego wyjaśnienia.

Wiele recenzentek wspomina, że ich zdaniem powieść jest niezwykle poruszająca. Nie odniosłam podobnego wrażenia, ale faktycznie, nie tak łatwo mnie zasmucić. Szczerze mówiąc, nie przepadam za powieściami opartymi na biernym wzdychaniu do drugiej osoby i może dlatego całość średnio do mnie przemówiła. Domyślam się jednak, że miłośniczki typowych romansów mogą być zachwycone.


Z jednej strony nie mogę powiedzieć, by książka była przegadana. Fabuła jest naprawdę dynamiczna, sporo się dzieje, pełno jest dramatów i tragedii. Jednak momentami ich bieg przypominał mi scenariusz telenoweli brazylijskiej, niby aktorzy płaczą, a widz się śmieje... Również część głębokich myśli głównych bohaterów trąci banałem. Momentami miałam ochotę nimi potrząsnąć i przywołać do porządku.

„Przecież tak naprawdę nasze drogi nigdy się nie rozeszły. Wciąż gdzieś się splatały”.

Na końcu muszę wspomnieć o czymś, co naprawdę rzadko poruszam w swoich recenzjach. W moim wydaniu, a oglądałam je naprawdę dokładnie i jest to egzemplarz finalny, pojawia się naprawdę sporo literówek. Sama narracja jest prosta i mało wyszukana. Nie chodzi mi tutaj o łatwość w odbiorze opowieści, bo to akurat jest naprawdę na plus. Mam na myśli to, że krótkie, pojedynczo złożone zdania, jeśli tworzą całą książę i jeszcze nie unikają powtórzeń, bywają męczące. Jednak nawet tego nie przebije literówka w rekomendacji na okładce.

Czuję się nieswojo, pisząc recenzje w tym tonie, ale coś tu ewidentnie poszło nie tak i to na wielu etapach. Pomysł był dobry, lecz wykonanie zbyt wtórne, wydanie ładne, ale za mało staranne. Jak to się mówi, pierwsze koty za płoty! Następnym razem będzie lepiej!




banner_czytampierwszy_1

11 komentarzy:

  1. Ja mimo wszystko, chcą dać tej książce szansę. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej jestem za. Eksperymenty z formą mają to do siebie, że nie każdemu przypadną do gustu.
      Z resztą zobacz recenzję "Zakon Drzewa Pomarańczy", ja się zachwycam, a Internet niekoniecznie :D Mam swoje dziwne upodobania.

      Usuń
  2. Z chęcią dam tej książce szansę.
    Pozdrawiam 😀
    www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba szukałam czegos takiego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie cieszę się, że zainteresowałam tytułem.

      Usuń
  4. Tak czy siak planuję przekonać się sama :)

    www.whothatgirl.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli jest tak jak piszesz to książka na pewno mi się spodoba, lubie jak jest dynamicznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę że spodoba się mojej siostrze.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja miałam na ten tytuł ogromną ochotę. Teraz się jeszcze zastanowię.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieję, że zobaczymy jeszcze autorkę przy wydaniu innej książki! :)
    Mi bardzo się ona podobała! :)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates