niedziela, 19 stycznia 2020

Tatuażysta z Auschwitz – Heather Morris



Wokół „Tatuażysty z Auschwitz” narosło sporo kontrowersji. Czytałam opinię, że jest to powieść nie tylko nic nie warta, ale wręcz szkodliwa. Zaraz potem trafiałam na recenzje wskazujące, że to piękna powieść niosąca wartościowe przesłanie. Jaka jest prawda? Postanowiłam to sprawdzić!


Tytuł: Tatuażysta z Auschwitz
Cykl: Tatuażysta z Auschwitz (tom 1)
Autor: Heather Morris
Wydawnictwo: Marginesy

Lale Sokołow jako dwudziestosześciolatek zgłosił się na ochotnika do Auschwitz. To miało uchronić jego rodzinę przed zagładą. Nie spodziewał się jednak takiego piekła ani tego, że… pozna tam miłość swojego życia. Czy w tak okropnym miejscu, wśród śmierci i zniszczenia jest miejsce na dobro? Czy uczucie przetrwa zagładę?


Oceniając samą opowieść, niezależnie od całej otoczki, jest ona naprawdę dobrze napisana. Czyta się błyskawicznie, z ogromnym zainteresowaniem i niedowierzaniem. Opisy bestialstwa i brutalności bulwersują i szokują. Każdy, kto wcześniej miał do czynienia z literaturą obozową wie, czego mniej więcej można się spodziewać. Tym razem jednak całe to zło jest w dużej mierze przemilczane, widzimy jego skutki, nie śledzimy przebiegu. To zdecydowanie mniej traumatyczny sposób na opisywanie historii Auschwitz, chociaż jest też bardziej okrojony. Miałam też silne wrażenie, że to całe zło dzieje się obok głównych bohaterów, tylko co jakiś czas o nich zahacza, jakby na co dzień nie brali w nim udziału.

Bardzo ważnym wątkiem jest tu również relacja miłosna głównego bohatera z Gitą. To z jednej strony jest niesamowicie poruszające i piękne, z drugiej lekko cukierkowe, trochę tendencyjne, jakby napisane według scenariusza. Gdyby to była opowieść w całości fikcyjna, nawet nie zwróciłabym na to uwagi. Zdarzyło mi się czytać o wiele bardziej naciągane historie miłosne. Skoro jednak losy tej dwójki stworzyło samo życie, zaskakują mnie liczne zbiegi okoliczności (nie zawsze uzasadnione).

Od strony czysto technicznej książkę czyta się naprawdę dobrze. Jest przystępnie napisana, wciągam, ma wartką akcję i ciekawych bohaterów. Akcja toczy się bez żadnych przestojów, a wątki ciekawie się przeplatają. Przejdźmy jednak do meritum sporu, czyli… prawdy historycznej.

Na początku, zanim przystąpiłam do czytania, śledziłam dyskusję na temat małej rzetelności faktów powołanych w powieści. No dobrze, w książce o tak istotnym tle historycznym to istotna wada, ale można na to przymknąć oko. Sądziłam, że bohater opowieści jest postacią fikcyjną. Autorka mogła więc „umieścić” go w nienazwanym obozie i niektóre rzeczy już by tak nie raziły. Jednak w epilogu dowiadujemy się o tym, że… jest to historia autentyczna. W tym momencie to ja już nie rozumiem, czemu opowieść ma merytoryczne błędy, czemu pozwala sobie na liczne uproszczenia i spłycenia. Bo to jest naprawdę ciekawa bajka o miłości w czasach śmierci, idealna na film, ale nie przestająca do prawdziwej, rzetelnej relacji. To z kolei oznacza, że nie można z niej czerpać żadnej wiedzy. Historia to naprawdę świetny sposób do manipulacji, nie raz jest naginana i zmieniana na potrzeby polityków. W czasach, kiedy traumę przeszłości wykorzystuje się do niecnych celów, prawdziwa opowieść jest naprawdę ważna. Wcześniej chciałam polecić tę opowieść młodszemu czytelnikowi, bo książka pozwoli mu bez większej traumy poznać trudną przeszłość. Jednak w tym momencie nie jestem pewna. Standardowy odbiorca nie weryfikuje danych z powieści, więc co ma z niej wynieść? Ogólny klimat? Chyba tak. Podobno eksperci zajmujący się tą tematyką są przerażeni ilością nieścisłości i pomyłek. Na wszelki wypadek radzę więc traktować tę książkę jak fikcję. Wtedy z pewnością dacie się wciągnąć opowieści, przeżyjecie też wiele silnych emocji. Zwłaszcza gdy poczytacie dyskusje na jej temat.

4 komentarze:

  1. Ja również co do książki nie byłam do końca przekonana.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja na pewno przeczytam obie części tej historii. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. muszę ją przeczytać, jest bardzo polecana, a po komentarzach widzę, że bardzo wzrusza

    OdpowiedzUsuń
  4. muszę ją przeczytać, jest bardzo polecana, a po komentarzach widzę, że bardzo wzrusza

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates