Jak nie zostałam influencerką – Majka Nowak
Media z uporem maniaka donoszą, że większość młodych ludzi chce być… youtuberami. Od lat rośnie też popularność wszelkiej maści influencerów. Co to za problem zrobić kilka zdjęć, nakręcić jakiś filmik, pokazać kilka ćwiczeń czy zrobić tutorial o makijażu? No żaden! Telefon w dłoń i do dzieła! W końcu fani i sława czekają!
Wszystko miało wyglądać inaczej! Plan na życie nie zakładał, że Majka nagle straci pracę. Jakieś tam oszczędności ma, ale bez przesady, trzeba będzie w końcu poszukać roboty. A gdyby… nie? Co, jeśli źródło zarobku jest tuż pod ręką, to znaczy w telefonie?! To jednocześnie proste i genialne! Majka postanawia zostać infuencerką! Nie wie jeszcze, z jakiej branży, ale wszystko nadrabia zapałem. No cóż… może nie do końca wszystko.
Mam wrażenie, że przeglądarki pękają w szwach od zapytań „jak nawiązać współpracę” lub „jak dostać rzeczy za darmo”. Ta książka w zabawny i lekki sposób pokazuje mentalność osób, które jedynie korzystały z twórczości innych infuencerów. Nie do końca wiedzą, na czym to polega, ale chciałyby robić to samo i jeszcze dobrze na tym zarabiać. Z jednej strony jest to dość trafna obserwacja współczesnego społeczeństwa, z drugiej mocno przekoloryzowana wizja rzeczywistości.
Jeśli zdecydujecie się sięgnąć po tę książkę, czeka was morze wrażeń i mniej lub bardziej dowcipnych scen. Humor w tej historii jest naprawdę specyficzny, nie raz będziecie zaśmiewać się do łez, by zaraz potem przewracam oczami z zażenowania. Kreacja bohaterki jest momentami naprawdę przesadzona, co z jednej strony bawi, z drugiej powoduje szczere powątpiewanie w realizm fabuły. Spójrzmy prawdzie w oczy, wiele elementów tej powieści jest świadomie zintensyfikowana do poziomu absurdu, nie każdemu takie podejście przypadnie do gustu, jednak ja bawiłam się przy tym świetnie!
Sam tytuł podzielony jest na rozdziały zgodnie z motywem przewodnim, w którym w danym momencie nasza bohaterka chce się realizować. Część z nich rozbawiła mnie do łez, a powiązania między poszczególnymi tematami były ciekawym zabiegiem artystycznym.
Nie spodziewajcie się jednak poradnika, jeśli już, to otrzymacie antyporadnik! Poszczególne kwestie techniczne są średnio dopracowane i momentami niezrozumiałe. Wspomniane w treści „konto infuencerskie” nie pasuje mi pod żaden znany portal.
Podczas czytania tej książki nie raz głośno się zaśmiałam, co naprawdę nie często się zdarza. Historię czyta się błyskawicznie, z niegasnącym zainteresowaniem. Czy każdemu przypadnie do gustu? Niekoniecznie. Jeśli jednak siedzisz trochę w świecie infuecerów i nie potrzebujesz, by humor był oparty na twardych realiach, to znajdziesz w tej powieści sporo frajdy i relaksu.
Niby nie lubię książek z założenia zabawnych ale ta z ciekawością bym przeczytała
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tej książki :D lubię od czasu do czasu poczytać ksiązki w takim humorze, mają swój urok
OdpowiedzUsuńRaczej tym razem sobie odpuszczę czytanie tej książki. ��
OdpowiedzUsuńA ja pierwszy raz o niej słyszę, ale brzmi ciekawie. ;)
OdpowiedzUsuńZ chęcią poznałabym jej treść, może być fajna :)
OdpowiedzUsuń