wtorek, 9 września 2014

Oliwa sprawiedliwa, Polcon, Bielsko-Biała i życie na fast-foodach

A więc zacznę.. od końca. Czyli od świetnego przepisu na oliwę smakową. Niby niewiele starań, niby chwila moment, a jaki efekt! Można ją wykorzystać do sałatek, pizzy, a nawet krótkiego smażenia.
Składniki:

  • pół chili
  • garść bazylii świeżej
  • 3 ząbki czosnku
  • szkl oliwy
Buteleczkę dokładnie czyścimy. Bazylię świeżą myjemy, osuszamy, szatkujemy, nakładamy do buteleczki. Trzy ząbki czosnku obieramy, kroimy w dość grube plastry, dodajemy do ziół. Papryczkę chili myjemy, przekrawamy na pół i jedną połówkę kroimy w dość grubą kostkę. Przekładamy wszystko do buteleczki (również pestki). Zalewamy oliwą. Odstawiamy do przegryzienia na jedną noc.
 
Jest to przepis do którego zainspirowała mnie akcja: Oliwa sprawiedliwa.
Oliwa Sprawiedliwa 2014
Nie pisałam do dłuższego czasu, gdyż zamykałam wiele spraw przed Polconem czyli konwentem fantasy. Cała impreza odbyła się w weekend 5-7.08.2014 w malowniczym mieście Bielsko-Biała. Po pierwsze, jazda pociągiem 6 godzin w środku nocy nie jest szczytem marzeń, ale da się przeżyć. Na miejscu zapatrzone w mapę trafiłyśmy i...małe rozczarowanie. Tegoroczny Polcon okazał się być zorganizowany z dużo mniejszym rozmachem niż zazwyczaj. W zasadzie zero gadżetów, nieistniejące obozowisko rycerskie, dość ubogi program, nawet część komercyjna pozostawiała wiele do życzenia. W sumie nie było w czym wybierać. Pierwszy raz wróciłam bez pamiątki. Ale co tam! I tak udało nam się trafić na wiele ciekawych prelekcji. Do teraz jestem pod wrażeniem gry Darkness comes. Wciąż jest przed premierą, ale jeśli lubicie kooperacje na planszy polecam, szukajcie jej na Kickstarterze. Drugi wniosek, brak orientacji w terenie i zero spostrzegawczości ma swoje plusy. Dzięki tym wrodzonym antytalentom zwiedziłyśmy Bielsko-Biała dużo lepiej niż miałyśmy w planach. A ile zaskoczenia i zabawy ma się po zorientowaniu się, że jest się w zupełnie innym punkcie mapy? Polecam sprawdzić :) Miasto okazało się naprawdę urokliwe, pełne romantycznych, ale też strasznych zaułków, pofalowane niemiłosiernie, jak przedsmak gór. Ale ten rynek, uroczy, idealny na leniwy, popołudniowy spacer i odpoczynek.
Trzecie, po raz kolejny zaskoczyła mnie niesamowita życzliwość ludzi. Co krok spotykałyśmy się z miłą reakcją i pomocą innych. Nie mówiąc już o przemiłej dziewczynie u której nocowałyśmy. Nie będzie krzty przesady jeśli powiem, że uratowała nasz wyjazd. Na dwa dni przed konwentem nasz hostel zadzwonił i powiedział, że źle przyjął rezerwacje i jesteśmy bez dachu nad głową. Zaraz potem kolejny cud, tyle że pozytywny. Kilka zdań na couchsurfing i mamy gdzie spać!
A od strony kulinarnej :) To był weekend z fastfoodami. Zaczęłyśmy mocno od wizyty na kebabie (zniżka dla ludzi z konwentu ...sami rozumiecie). Śniadanie w...McDonaldzie. Tu nas skusili kuponami zniżkowymi.

Kolację miałyśmy w pizzerii o nazwie Kamera. Wnętrze piękna, związane z filmem. Zamówiłyśmy pizze meksykańską (ale nie mam ogórka, ok niech będzie kukurydza) i grzańca. Pierwszy na nasz stół trafił ten drugi. Szkoda, że w menu nie była podana ilość. Ml nie było wiele. Dalej pizza i kilka spostrzeżeń. Wołowina okazała się mięsem mielonym, chili przyprawą w proszku, a sos pomidorowy dodatkowo płatny...ketchupem.
Ostatni mój posiłek w Bielsko-Białej to już pierogi. Ciekawa kombinacja bo bryndza i oscypek. No i cebulka. Dobre, ale bez rewelacji.
Podsumowując, wyjazd uznaję za udany, ale głównie dzięki samemu miastu i...niezastąpionemu towarzystwu A.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates