piątek, 10 lutego 2017

Smacznie znaczy zdrowo

Jak to mówi moja ulubiona rasa z Guild Warsa 2: „eat, sleap, be well”. Mądrości tych słów nie sposób przecenić. Kto z ręką na sercu powie, że nie lubi smacznego jedzenia? Gdy poza tym wymogiem ma się jeszcze minimalne pojęcie o zdrowym odżywianiu i zupełny brak czasu na gotowanie... wtedy pojawia się problem. Jednak i tym razem mój ulubiony kucharz dobrze zdiagnozował rynek. Jego kolejna książka to pozycja poświęcona zdrowym posiłkom. Zdrowym i smacznym, oczywiście!
 
 
Tytuł: Gotuj zdrowo dla całej rodziny
Autor: Jamie Oliver
Wydawnictwo: Insignis

Każdy miłośnik książek kulinarnych wie, że Jamie Oliver regularnie proponuje kolejne tytuły. Tym razem tematem przewodnim jego przepisów jest zdrowe żywienie. Nie ogranicza się jednak do korzystania ze składników, które każdy zna jako wartościowe. Przygotowując receptury, uwzględnia w nich wartości odżywcze składników oraz ich kaloryczność. Tym samym zwalnia nas z konieczności robienia tego na własną rękę. Mamy więc wszystko podane na tacy. Wystarczy tylko zacząć gotować.

Przepisy ułożone zostały według praktycznych kategorii np. szybko i smacznie czy zupy. Brak jednak podziału na klasyczne: śniadanie, obiad, kolacja, deser. Każda receptura zawiera dokładnie wskazaną liczbę porcji oraz czas przygotowania. Same przepisy są bardzo różne. I to zarówno jeśli chodzi o poziom skomplikowania, jak i o temat przewodni. Są więc dania orientalne, pomysłowe i dziwne, ale również bardzo tradycyjne. W zakresie użytych składników część jest łatwo dostępna, a część stanowi bardziej ekstrawaganckie podejście do tematu. Pamiętajcie, tym razem Jamie jest eko – jajka od kur z wolnego wybiegu czy olej kokosowy to standard.
 



Niezmiennie książka została wydana w piękny sposób. Ma twardą oprawę, poręczną zakładkę i podobny styl co zawsze. Jedyną różnicą jest błyszcząca okładka. Wcześniejsze miały ją w wersji matowej, jednak jeśli chodzi o ogólne ujęcie, to charakter serii został zachowany.

Jak to u Jamiego – wciąż zachwycają fotografie. Są nie tylko bardzo ładne, ale też pomocne. Ciekawym zabiegiem było przygotowanie wielu kanapek i zaprezentowanie tych wariacji smakowych na dwóch stronach książki. Naprawdę jest w czym wybierać, a takie ciekawe pomysły na zaprezentowanie zwykłych dań stały się już znakiem firmowym Jamiego.

Kolejną ciekawostką jest zamieszczanie pod niektórymi przepisami „dobrych rad”. Chociaż dla części z nas mogą być one proste, a nawet oczywiste, to nie sposób odmówić im praktycznego wymiaru. Ale to nie wszystko. Na samym końcu książki znajdziemy również rozdział „kuchenne triki”, który nauczy nas kilku ciekawych sposobów m.in. na przyspieszenie gotowania czy przechowywanie ugotowanego jedzenia.

By przetestować książkę, zdecydowałam się przez dłuższy czas gotować obiady tylko z niej. Mój wniosek jest taki: wszystko, co ugotowałam do tej pory, było niesamowicie smaczne. Kuchnia Jamiego to jest to, co moje kubki smakowe lubią najbardziej. Ale... nie wiem, czy to wina tłumaczenia czy nieścisłości w przepisie – zdarzało mi się nie rozumieć, co autor miał na myśli. Miałam wrażenie, że czasem „gotowanie” oznaczało ‘pieczenie’. Przy bardziej skomplikowanych przepisach gubiłam się w ich treści. Przyznam, że przydałby mi się podział na etapy. Kolejną rzeczą, którą zauważyłam, była kwestia porcji. Przykładowo według opisu owsianki – powinna ona starczyć na 12 porcji. W moim wypadku było ich kilka razy mniej.

Uważam jednak, że najnowsza książka Jamiego Olivera to mnóstwo smacznych przepisów i morze inspiracji. Z pewnością jej konsekwentne stosowanie znacznie ułatwi nam codzienne gotowanie. I chociaż wciąż najlepszym tytułem pozostaje dla mnie Każdy może gotować, ta pozycja na stałe zagości w moim menu. Bo można jeść smacznie, zdrowo, i to z całą rodziną. Codziennie!



Egzemplarz dzięki współpracy z Redakcja Essentia.

3 komentarze:

  1. To dziwne, ale nie mam ani jednej książki kucharskiej.
    Wszystkie przepisy jakie mam, to te zapisane w pilnie strzeżonym zeszycie mojej mamy :-)
    I te znalezione w gazetach, czy w internecie.
    Chyba najwyższy czas zaopatrzyć się w coś profesjonalnego :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. To dziwne, ale nie mam ani jednej książki kucharskiej.
    Wszystkie przepisy jakie mam, to te zapisane w pilnie strzeżonym zeszycie mojej mamy :-)
    I te znalezione w gazetach, czy w internecie.
    Chyba najwyższy czas zaopatrzyć się w coś profesjonalnego :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma swoją metodę na gotowanie :) Dla mnie książki są pomocne. Zdecydowanie łatwiej mi szukać tam inspiracji. W Internecie wszystkiego jest po prostu... za dużo.
      A książki Jamiego zdecydowanie polecam :)

      Usuń

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates